Mowa powypadkowa
Przedruk z Gazety Wyborczej, dodatek Auto-Moto z 31.12.1998.
Każdy wypadek, nawet drobna stłuczka, jest dramatycznym przeżyciem
dla niemal każdego z kierowców. To, jak go potem opisują policji i towarzystwu
ubezpieczeniowemu, bywa - przeciwnie - bardzo komiczne.
-
Nie pamiętam dokładnie okoliczności wypadku, ponieważ byłem pijany. W celu
uzyskania dalszych szczegółów proszę zwracać się do policji.
-
Kiedy wróciłam do samochodu, to się okazało, że on umyślnie albo nieumyślnie
zniknął.
-
Jechałem do lekarza z chorym kręgosłupem,kiedy wypadł mi dysk, powodując
wypadek.
-
Prowadziłam od 40 lat, kiedy nagle zasnęłam przy kierownicy i miałam wypadek.
-
Nie wiedziałem, że po północy też obowiązuje ograniczenie szybkości.
-
Dałem sygnał klaksonem, ale nie działał, ponieważ został skradziony.
Samochód plus samochód równa się nieszczęście
-
Nagle znikąd pojawił się niewidoczny samochód, uderzył w mój samochód,
po czym zniknął.
-
Zderzyłem się ze stojącą ciężarówką nadjeżdżającą z drugiej strony.
-
Inny samochód zderzył się z moim, nie ostrzegając o swoich zamiarach.
-
Ciężarówka cofnęła się przez szybę prosto w moją żonę.
-
Mój samochód był legalnie zaparkowany, kiedy wjechał w inny pojazd.
-
Pośrednią przyczyną wypadku był mały człowieczek w małym samochodzie z
dużą buzią.
-
Zdałem sobie sprawę, że może być nieciekawie. Golf jedzie nam w maskę.
Spojrzałem na zegarek - była godzina 7.05.
-
Nie jestem pewna, czyja to wina, ale podejrzanych jest wielu.
Słupy, kioski, drzewa
-
Budka telefoniczna zbliżała się. Kiedy próbowałem zjechać jej z drogi,
to uderzyła w mój przód.
-
W pewnym momencie drzewo dostało się pomiędzy kabinę ciężarówki i przyczepę.
-
Wracając do domu, podjechałem do złego domu i wpadłem na drzewo, którego
nie mam.
-
Jechałem sobie spokojnie, a tu nagle zaatakowała mnie wysepka tramwajowa.
-
Cały dzień byłem na zakupach - kupowałem rośliny. Gdy wracałem do domu,
to żywopłot wyrósł jak grzyb po deszczu, przysłaniając mi pole widzenia
w taki sposób, że nie zobaczyłem nadjeżdżającego samochodu.
-
Mój samochód przeleciał przez barierkę i wylądował w kamieniołomie. Mam
nadzieję, że spotka się to z państwa aprobatą.
-
Kiedy dojeżdżałam do skrzyżowania, nagle pojawił się znak drogowy w miejscu,
gdzie nigdy przedtem się nie pojawiał i nie zdążyłam zahamnować.
-
Wjeżdżając na parking, uderzyłem w ogromną plastikową mysz.
-
Ubezpieczony nie zauważył końca mola i wjechał do morza.
-
Jechałem powoli, usiłując dosięgnąć szmatki, aby wytrzeć okno, która zaczepiła
o fotel. Kiedy ją pociągnąłem, uderzyłem się w twarz, straciłem kontrolę
nad kierownicą i wjechałem do rowu. Gdy przyjechałem z powrotem z pomocą
drogową, moje radio zniknęło.
Pieszemu wiatr w oczy
-
Ostrożnie przyhamowałem, aby ta kobieta upadła jak najdelikatniej.
-
Broniąc się przed uderzeniem zderzaka samochodu przede mną, uderzyłem przechodnia.
-
Zatrąbiłam na pieszego, ale on tylko się na mnie gapił, więc go przejechałam.
-
Ten pieszy strasznie latał po szosie, musiałem kilka razy wykręcać, zanim
na niego wpadłem.
-
Źle osądziłem kobietę przechodzącą przez jezdnię.
-
Przechodzień uderzył we mnie i wszedł pod mój wóz.
-
(Kierowca, który przejechał człowieka): Podszedłem do leżącego pieszego
i stwierdziłem, że jest bardziej pijany ode mnie.
-
Poszkodowany przeze mnie obywatel jest teraz w szpitalu i nie chowa urazy.
Powiedział, że mogę korzystać z jego samochodu i wziąć jego żonę aż do
czasu, kiedy wyjdzie ze szpitala.
-
Zobaczyłem wolno poruszającego się starszego pana o smutnej twarzy, jak
odbił się od dachu mojego samochodu.
-
(Motornicza tramwaju potrącona przez samochód podczas przestawiania zwrotnicy):
Zostałam uderzona w tył mojej osoby i wywróciłam się na jezdnię.
-
(Świadek potrącenia pieszego): Zobaczyłem, że w powietrzu na wysokości
2 do 3 metrów leci, znany mi osobiście, mieszkaniec Orzechowa.
-
(Piesza potrącona przez samochód): Stwierdziłam, że nie mam butów na nogach.
Okazało się, że jeden but jest za kioskiem Ruchu, a drugi na dachu kiosku.
-
Potrąciłam tego mężczyznę, któy przyznał, że to jego wina, ponieważ już
poprzednio był poszkodowany.
-
(Świadek potrącenia pieszego): Usłyszałem, jak Przemek krzyknął do głuchoniemego
Tokarczuka: Stój!
-
Samochód przede mną potrącił przechodnia, który jednak wstał, więc też
na niego wjechałem.
-
Byłem pewien, że ten stary człowiek nie dotrze na drugą stronę ulicy, kiedy
go stuknąłem.
Zwierz, przyjaciel kierowcy
-
- Czy próbował pan dać ostrzeżenie?
- Tak, klaksonem.
- Czy druga strona próbowała dać ostrzeżenie?
- Tak. Zrobiła "muuuu".
-
Tego byka chyba ugryzła osa, bo rzucił się na moje auto.
-
Szczury rozmyślnie pożarły tapicerkę mojego wozu.
-
W moim samochodzie zaczęły bić się dwie osy i zostałem ukąszony, przez
co wjechałem w auto przede mną.
-
Wyrzuciło mnie z samochodu, kiedy zjechał z szosy. Dopiero potem znalazły
mnie w rowie dwie zbłąkane krowy.
-
Usiłując zabić muchę, wjechałem na słup telefoniczny.
-
Na samochód wpadła krowa. Później dowiedziałem się, że była trochę przygłupia.
-
Ubezpieczony zostawił auto na polu. Kiedy wrócił, samochód zaatakowały
owce.
-
Wiedziałam, że pies jest zazdrosny o samochód, ale gdybym myślała, że coś
się stanie, nie prosiłabym go, żeby prowadził.
-
Doberman zjadł wnętrze samochodu, kiedy byłem w sklepie.
-
Kiedy jechałem przez park safari, mój samochód otoczyły małe, brązowe,
zezowate małpy. Gruba małpa zaczęła kręcić się na antenie mojego samochodu
zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Pomimo moich usilnych starań nie chciała
zaprzestać i mniej więcej w trzy minuty później znikńęła w poszyciu leśnym
z anteną w pysku.
Różne
-
(Ubezpieczony dzwoni do ubezpieczyciela): Mogę państwu wynająć mój dom,
z którego jest świetny widok na szosę i można obserwować ubezpieczone samochody.
-
Pewien pan zatrzymał samochód na uboczu z oczywistej przyczyny. Kiedy kończył,
wiatr pchnął drzwi na jego rękę. W rezultacie dżentelmen zapął spodnie
znacznie szybciej, niż planował. Wynikłe straty zostały koryte z polisy
OC.
-
Mężczyzna naprawiał dach swojego domu. Stał na drabinie, kiedy podmuch
wiatru zdmuchnął go z niej. W efekcie poszkodowany spadł na swój kabriolet
stojący pod domem. Doprowadziło to dodwóch roszczeń ubezpieczeniowych.
Pierwsze: kabriolet został zniszczony przez "spadający przedmiot". Drugie:
właściciel został poszkodowany "wchodząc do samochodu".
-
(Sprawca wypadku): To jest niezmożliwe, żebym jechał na piątym biegu. Jechałem
na pewno na czwartym albo na piątym biegu.
-
Ten pan jest bezstronnym świadkiem na moją korzyść.
-
Jedynym świadkiem była pewna córa Koryntu, która tam stała w bramie, ale
nie chciała podać swoich personaliów.
-
Dziewczyna w samochodzie obok wystawiła na widok swoje piersi i wtedy wjechałem
w auto przede mną.
-
Powiedziałem policjantce, że nic mi nie jest, ale kiedy zdjąłem kapelusz,
stwierdziłem, że mam pękniętą czaszkę.
-
Co miałem zrobić, aby zapobiec wypadkowi? Jechać autobusem?
Z powrotem